piątek, 20 kwietnia 2012

Barszcz czerwony – król wigilijnego stołu

Autorem artykułu jest Irena Zobniów


Swą największą popularność zyskał dzięki obecności na wigilijnym stole. Spożywany jest jednak również w dni powszednie, a każda gospodyni ma na niego swój własny przepis.

Barszcz  pochodzi z Ukrainy, jednak szybko rozpowszechnił się w krajach Europy Centralnej i Wschodniej. Podstawowym jego składnikiem jest burak ćwikłowy.

 Warto jednak wiedzieć, iż istnieje kilka rodzajów barszczu. Jednym z nich jest barszcz biały, potocznie zwany żurkiem, choć zdania na temat wymienności tego nazewnictwa są różne, przyrządzany jest na zakwasie z mąki, zabielany mlekiem bądź śmietaną, często spożywany z jajkiem lub kiełbasą. W niektórych regionach na Wielkanoc barszcz biały podaje się w chlebie.

  Z kolei barszcz ukraiński to zupa przygotowana na bazie buraków z dodatkiem kapusty, ziemniaków, czasem grzybów i fasoli. Często dodaje się do niej kawałki gotowanego mięsa. Tego rodzaju zupa świetnie nadaje się na zimowy obiad, gdyż nie tylko rozgrzeje w mroźne dni, ale również dostarczy witamin i minerałów zawartych w warzywach.

Najbardziej nam znany to barszcz czerwony, który przyrządza się z buraków ćwikłowych i jest tradycyjną potrawą podczas wieczerzy wigilijnej. Barszcz z uszkami, czyli małymi pierożkami z nadzieniem podawany jest jako pierwsza potrawa na Wigilię.

 Na co dzień barszcz czerwony w czystej postaci doskonale pasuje jako dodatek do krokietów lub pasztecików. Często podawany jest również z paluszkami serowymi.

 Obecnie na rynku barszcz czerwony można zakupić w postaci instant, czyli z torebki do błyskawicznego przygotowania. Smakiem dorównuje temu przygotowanemu tradycyjnie i można go przygotować w zaledwie 10 minut.

 Należy również pamiętać, iż barszcz czerwony przyrządzany z buraków ma wiele właściwości odżywczych. Buraki znane są ze swych właściwości sprzyjających prawidłowemu funkcjonowaniu układu pokarmowego, zalecane są osobom z chorobami wątroby i nerek,. Burak jest pomocny w leczeniu przeziębień i kaszlu,  a także ma wpływ na prawidłowe krążenie krwi.

Na co dzień do obiadu możemy spożywać buraczki z chrzanem, które świetnie pasują do każdego rodzaju mięs.

---

Irena Zobniów

irena.zobniow.com

dbamozdrowie.org

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Biała Herbata

Autorem artykułu jest e-Mateusz


W Polsce piję się zieloną, czerwoną, czarną herbatę, ale o białej mało kto słyszy. Ten fakt nie jest dziwny, ponieważ w sklepach nie znajdziemy tego gatunku herbaty. Żeby go zakupić musimy udać się do wyspecjalizowanych sklepów herbacianych, lub zakupić ją w internecie.

To co odstrasza część sprzedawców i klientów to cenna jaką trzeba płacić za tą herbatę. Najdroższe gatunki kształtują się w cenach od 30 do 60 zł za 100g. Jak widać nie każdego stać na taki wydatek. Szkoda bo jest to herbata, która należy właściwie do najzdrowszych na świecie. Nawet zielona może przed nią chylić czoła.

Poniżej przedstawię jej najważniejsze właściwości zdrowotne.

- Biała herbata dzięki dużej zawartości kofeiny i witaminy C znakomicie pobudza. To co odróżnia ją od kawy to, że działa długofalowo. Dlatego jest polecana przez lekarzy bardziej niż mała czarna. Ma także znakomite właściwości orzeźwiające. Świetnie ugasi pragnienie w upalne dni.

- Biała herbata często w USA jest nazywana „eliksirem młodości”. Taką ksywkę zyskała dzięki temu, że ma znakomity wpływ na naszą cerę. Zapobiega jej przedwczesnemu starzeniu się. Jest nawet wykorzystywana do produkcji niektórych kosmetyków.

- Ma niezwykle silne właściwości antyoksydacyjne i antymutagenne, które chronią nas przed powstawaniem nowych komórek nowotworowych. Jest zalecana osobą, które mają genetycznie przypisaną chorobę nowotworową.

Bardzo ważne jest odpowiednie zaparzenie białej herbaty. Wykonanie tej czynności źle może sprawić, że nasza herbata straci wiele cennych właściwości. Pierwszym błędem popełnianym przez większość społeczeństwa jest zalewanie liści białej herbaty wrzątkiem. Maksymalna temperatura to 85 stopni. Czas parzenia nie powinien przekroczyć 7 minut. Parzymy ją w filiżance, ponieważ oddaje ona lepiej w niej smak.

---

Dowiedz się więcej na stronie biała herbata

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Róg obfitości smaków i aromatów

Autorem artykułu jest Li Li


Indie, to kraj pełen kolorów, smaków oraz zapachów. Tam wszystko jest magiczne, a rytmiczne zaklinanie węży należy do porządku dziennego.

Kuchnia indyjska to również kalejdoskop kolorów, egzotycznych aromatów oraz rozmaitych, pikantnych smaków. Menu Hindusów jest niezwykle bogate. Każdy z regionów tego kraju pochwalić się może wyjątkowymi specjałami w zależności od wierzeń religijnych oraz kulturowych, położenia geograficznego oraz klimatu.

Hindusi mają talent do umiejętnego łączenia smaków, a także potrafią wydobyć z pojedynczych przypraw kolejne wyrafinowane kompozycje. Jednakże nie wszystkie kubki smakowe są przyzwyczajone do takich smakowych „akrobacji”. Swój charakterystyczny smak indyjskie potrawy zawdzięczają przyprawom. Należą do nich szafran, imbir, kardamon, cynamon czy sztandarowe curry. Popularna na całym świecie jest indyjska masala. Jest to mieszanka przypraw, która nadaje potrawom ciekawy smak i aromat. Z dodatkiem masali przyrządza się między innymi herbatę z dodatkiem mleka.

W celu neutralizacji ostrego smaku dań, Hindusi piją zsiadłe mleko, jogurt, albo przegryzają dania owocami. Kuchnia indyjska jest bardzo zróżnicowana pod względem geograficznym. Na jednym krańcu nie obowiązują zakazy spożywania mięsa, natomiast na drugim przeciwległym, całkowicie przestrzega się restrykcyjnych zakazów.  Podobne różnice dostrzegalne są w sposobie spożywania dań. Serwis obiadowy to nie talerze czy patery, ale duże liście bananowca. Jednakże niezależnie od tego czy Hindusi jedzą palcami czy sztućcami, zawsze robią to prawą ręką. To właśnie ta jest mianowana do wykonywania tylko czystych czynności. Jednak nie sposób, nawet tymi najpiękniejszymi sposobami, opisać smak indyjskiej kuchni. To trzeba poczuć na własnym… języku.

---

Jeżeli interesujesz się kuchniami świata - zobacz także co oferuje restauracja włoska Kraków!

Polske i orientalne restauracje Kraków zapraszają!

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Sernik

Autorem artykułu jest wojanmir


Przepis na pyszny i prosty sernik. Bardzo łatwy i szybki w wykonaniu. Jeśli chcesz coś dobrego zjeść to oprócz składników wystarczy tylko trochę dobrych chęci.

Potrzebne składniki:

      Spód ciasta:

          1.  0,5 kostki margaryny

          2. 3 jajka

          3. 0,5 szklanki cukru

          4. 1,5 szklanki mąki

          5. 1 łyżeczka proszku do pieczenia

 

       Masa twarogowa:

         1. 1,2 kg twarogu

         2. 8 jajek

         3. 1 kostka margaryny

         4. rodzynki

         5.1 olejek śmietankowy

         6.1 szklanka cukru

Wykonanie:

Spód ciasta:

Margarynę (musi być miękka), jajka,cukier, mąkę oraz proszek do pieczenia wsypujemy do miski i mieszmy mikserem. Po wymieszani i doprowadzeniu do jednolitej masy należy ją wyłożyć na blachę do pieczenia i równomiernie rozprowadzić ją po całej powierzchni blachy.

Masa twarogowa:

Twaróg wymieszać razem z żółtkami, margaryną (oczywiście miękką) i cukrem. Białka ubić na sztywno i dodać, na koniec dodajemy rodzynki, olejek i wylewamy na spód.

Piec przez 1 godzinę w temperaturze 180 stopni Celcjusza.

Można udekoroać lukrem i posypać rodzynkami lub jak kto woli naprzykład polać czekoladą lub posypać cukrem pudrem.

Sernik z lukrem i rodzynkami

Przepis znaleziony w starych zapiskach mojej babci. Myślę, że przepis ten może być doskonałym pomysłem dla wszyskich: mistrzów kuchni jak i ludzi, kórzy dopiero zaczynają przygodę z gotowaniem. Mam tu na myśli nie tylko kobiety ale również niejeden mężczyzna mógłby pochwalić się nietuzinkowym pomysłem na zaskoczenie swojej małżonki.

                                                               SMACZNEGO!

---

wojanmir

www.przepisykulinarne-wojanmir.blogspot.com

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Ryby i owoce morza

Autorem artykułu jest michas


Smakowite potrawy i owoców morza, zarówno świeżych, jak i mrożonych. Jak oceniac ile ryby należy kupić: 450g całej ryby to 1 porcja 450g oprawionej ryby to 2 porcje 450g dzwonek lub filetów to 3-4 porcje.

Dorsz nadziewany koprem włoskim.

1 szklanka jogurtu naturalnego, kilkanaście listków kopru włoskiego, posiekanych

1 łyżeczka soku z cytryny

1łyżeczka szczypiorku, posiekanego

1/8 łyżeczki soli

1/8 łyżeczki pieprzu

2 łodygi selera naciowego, posiekane

1/2 cebuli, posiekanej

2-4 łyżki oleju

4 szklanki grzaneczek sałatkowych

1 szklanka wywaru drobiowego

2 jajka, roztrzepane

4 filety z dorsza lub flądry (ok. 700g)

1 cytryna, pokrojona w plasterki

 

Wymieszać w misce nieco kopru z jogurtem, sokiem z cytryny, szczypiorkiem, solą i pieprzem.

Przykryć sos i wstawić na 2 godziny do lodówki.

Rozgrzać olej na patelni. Podsmażyć seler naciowy i cebulę. Zdjąć z ognia.Dodać grzaneczki, wywar, jajka i resztę kopru. Nałożyć nadzienie na filety i zrolować je.

Przełożyć do nasmarowanego naczynia żaroodpornego. Przykryć roladki plasterkami cytryny.

Piec 30-35 minut w temperaturze 180 C, aż ryba,  nakłuwana widelcem,  będzie sie dzieliła na części. Podawać z sosem.

Złociste filety z suma.

3 jajka

90g mąki

90g kaszki kukurydzianej

1 łyżeczka suszonego czosnku

1/2 łyżeczki soli

1/2 łyżeczki pieprzu

5 filetów z suma (po 170g każdy)

olej do smażenia

1) Ubić jajka w misce. Wymieszać mąkę z kaszką kukurydzianą, czosnkiem, solą i pieprzem w innej misce. Obtoczyć filety w jajku i w kaszce.

2) Wlać olej na patelnię. Smazyć rybę po 3-4 minuty z każdej strony.

5 porcji

przygotowanie 20 min.

jak panierować ryby

Wymieszać suche składniki na talerzu. Na innym talerzu roztrzepać jajka z mlekiem lub innym płynem.

Zanurzyć rybę w jajku i delikatnie obtoczyć w suchej mieszance. Smażyć lub piec zgodnie z przepisem.

---

www.mishadesign-misiek.blogspot.com

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Indyk – obowiązkowa potrawa w Święto Dziękczynienia

Autorem artykułu jest Kamil Bożydar


Każdego roku w ostatni czwartek listopada całe rodziny amerykańskie wspólnie siadają do stołu by przy posiłku, na który składa się pieczony indyk z żurawiną oraz ziemniakami uczcić Święto Dziękczynienia.

To dzień, traktowany jako święto narodowe, który symbolizuje ucztę pierwszych emigrantów z kontynentu europejskiego z rdzennymi Indianami. Choć Kongres w specjalnej rezolucji dopiero w latach czterdziestych ubiegłego wieku uznał Święto Dziękczynienia jako święto narodowe to jego obchody sięgają do siedemnastego wieku, czyli czasów kiedy pierwsi koloniści przybyli na kontynent Ameryki Północnej. Sroga zima jaka przywitała kolonistów przybyłych ze Starego Kontynentu zdziesiątkowała prawie pięćdziesiąt procent osadników. Dla uczczenia pierwszych obfitych plonów, koloniści przygotowali ucztę razem z rdzennym plemieniem Wampanoagów, które pomogło przetrwać im pierwszy trudny rok na nieznanym terenie.

Uroczystości trwały trzy tygodnie, podczas których osadnicy razem z Indianami wypoczywali i oddawali wspólnej zabawie. Dla większości rodzin amerykańskich Święto Dziękczynienia należy do najważniejszych wydarzeń i by móc wspólnie przeżyć je ze swoją rodziną przyjeżdżają do domów nawet z najbardziej oddalonych miejsc. Rodzinny obiad, podczas którego główne danie stanowi indyk jest tradycyjną formą okazania wdzięczności za zebrane w ciągu roku płody oraz dobro ludzkich serc. Święto Dziękczynienia pomimo tego, że ma korzenie religijne obchodzone jest przez wszystkich mieszkańców nie tylko Stanów Zjednoczonych Ameryki ale również Kanady bez względu na ich wyznanie. Jak podają analitycy tego dnia na stoły trafia około czterdzieści sześć milionów indyków.

Ostatni czwartek listopada rozpoczyna długi weekend, podczas którego zamknięte są nawet szkoły i uniwersytety. Święto Dziękczynienia rozpoczyna również znany przez wszystkich Amerykanów sezon zakupowy. Od piątku nazywanym Black Friday po czwartkowym obiedzie, sklepy oferują promocyjne ceny zachęcając w ten sposób do dużych zakupów.

---

Chętnych wiedzy o jedzeniu, zapraszam do bloga: http://ciekawesmaki.pl/ gdzie opróćz przepisów znajdziecie historie potraw

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Kuchnia polska w nowym wydaniu

Autorem artykułu jest Irena Zobniów


Tradycyjne potrawy występują w kuchniach niemal wszystkich krajów. Często coś, co dla nas wydawać by się mogło „niezjadliwe”, dla innych kultur jest największym rarytasem kulinarnym.

Współcześnie tradycje kuchni narodowych powoli zaczynają się przenikać. Związane jest to przede wszystkim z migracją ludności, która przenosi swoje przyzwyczajenia do nowego miejsca, a także rozpowszechnieniem się programów telewizyjnych o tematyce kulinarnej, a także internetowych serwisów prezentujących przepisy kulinarne z całego świata.

 Obecnie bigos coraz rzadziej króluje na polskim stole ustępując miejsca takim potrawom, jak węgierskie leczo, czy halaszle  (węgierska zupa rybna) .

 Coraz częściej też codziennym obiadem dla całej rodziny staje się pizza, która przygotowana w domowych warunkach jest równie smaczna, a nawet smaczniejsza niż ta podawana we Włoszech.

Od wielu lat w Polsce coraz częściej ziemniaki zastępuje się makaronami, które również są domeną kuchni włoskiej. Najpopularniejszym daniem zapożyczonym z Włoch jest spaghetti, czyli makaron o długich nitkach s sosem mięsno-pomidorowym i bazylią.  Spaghetti lubią zarówno dorośli, jak i dzieci, a zaletą tego posiłku jest dosyć proste i szybkie przygotowanie, zwłaszcza, iż na rynku można kupić gotowe sosy pomidorowe.

Wspominając o przepisach kulinarnych inspirowanych kuchnią włoską nie sposób pominąć potrawy zwanej lasagne (lazania).  Jest to danie składające się z prostokątnych płatów makaronu o nazwie lasagne przekładanego farszem pomidorowo-mięsnym z serem.

 Nie obce na polskim stole jest również włoskie risotto, czyli potrawa na bazie ryżu, która przechodzi wiele modyfikacji, dzięki czemu stanowi doskonałą bazę do kulinarnych eksperymentów. Może być przygotowywana z kurczakiem, owocami morza, czy w wersji bezmięsnej.

Warto jednak wspomnieć o nieco innym rodzaju zapożyczeń kulinarnych z innych kultur, a  mianowicie o tzw. Daniach typu Fast-food.  Jednym z nich są hamburgery, czyli mówiąc najprościej kanapki na ciepło z kotletem, stekiem, serem żółtym i warzywnymi dodatkami w specjalnej bułce pszennej. Potrawa ta cieszy się dużą popularnością głównie za zasługą wszechobecnych barów szybkiej obsługi, w których można szybko zaspokoić głód.

 Z kuchni meksykańskiej zaczerpnęliśmy pomysł danie o nazwie tortilla. Jest to cienki naleśnik przygotowany z mąki kukurydzianej lub pszennej, w który zawija się różnego rodzaju dodatki mięsno-warzywne. Tortilla hiszpańska ma postać grubego omletu (tortilla hiszpańska). Tortilla  świetnie nadaje się jako przekąska między posiłkami, ale również jako danie główne.

 Choć coraz więcej potraw spożywanych na co dzień w Polsce pochodzi z innych krajów, warto jednak podtrzymywać polską tradycję i jak najczęściej podawać w swoich domach polskie dania, jak ziemniaki z kotletem i surówką, zrazy z kluskami, czy żurek.

 

---

Irena Zobniów
irena.zobniow.com

Marketing internetowy

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Podaruj ekspres do kawy

Autorem artykułu jest Martyna Wasiak


W dzisiejszym świecie doba wydaje nam się za krótka. Chcielibyśmy robić coraz więcej rzeczy w coraz krótszym czasie. Coraz mniej jesteśmy świadomi otaczającego nas piękna. Nie mamy czasu na to, żeby porządnie zasmakować czy napawać się zapachem. Chwila przy wyśmienitej filiżance kawy jest w stanie zrekompensować nam stracone chwile.

Czasami jednak przerwa na kawę okazuje się zbyt krótka, aby przyrządzić ją prawidłowo. Najlepszym wyjściem w tej sytuacji okazują się ekspresy do kawy. Bardzo szybko przygotują nam wyśmienity napar. Świat zaawansowanej technologii wychodzi naprzeciw potrzebom współczesnego człowieka. Powinniśmy korzystać z tych przywilejów i być na bieżąco z wszelkimi nowinkami, gdyż dzięki nim jesteśmy w stanie funkcjonować w synchronizowany sposób.

Niegdyś w gospodarstwach domowych królowały ekspresy przelewowe. Chwilkę trzeba było poczekać, aż woda zagrzeje się, a następnie przebije przez filtr z kawą. Dziś wiemy, że kontakt gorącej wody z kawą sypaną powinien być zmniejszony do minimum, dlatego świetną alternatywą okazuje się ekspres ciśnieniowy.

W Polsce moda na ekspresy ciśnieniowe dopiero zaczyna się pojawiać. W wielu domach zostaniemy ugoszczeni już pyszną kawą przygotowaną według poleceń producenta, jednak wielu gospodarstw jeszcze nie stać na tego typu wydatek. Ekspresy ciśnieniowe nie należą bowiem do tanich urządzeń, jednak z roku na rok ceny spadają i miejmy nadzieję w niedalekiej przyszłości wszyscy będziemy mieli okazję do napicia się kawy z nowoczesnego ekspresu.

Gdy już staniemy przed wyborem producenta i typu ekspresu ciśnieniowego może się okazać, że podjęcie decyzji przewyższy nasze możliwości. Różnorodność cen, funkcjonalności, designu może spowodować, że najzwyczajniej w świecie trudno będzie się zdecydować. Wtedy pomocne może okazać się skorzystanie z jednego z portali internetowych pośredniczących w transakcjach handlowych. W zapytaniu ofertowym opisuje się swoje zapotrzebowanie wraz ze wszystkimi niezbędnymi szczegółami. W odpowiedzi dostaje się kilka ofert od różnych firm, które prezentują swój produkt i proponują cenę. Z nadesłanych propozycji wybieramy najlepszą.

---

Oferteo.pl znajdzie dla Ciebie najlepszego Dostawcę i Wykonawcę usług!

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Reklamy whisky

Autorem artykułu jest Tomasz Galicki


„Gwiazda rocka zaginęła – poszukiwania wciąż trwają!” Między innymi taki scenariusz filmiku promocyjnego wymyśliła marka Ballantines, produkująca najlepszy koniak na świecie.

W pewnej reklamie, możliwej do obejrzenia na stronach portali rozrywkowych oraz marketingowych, oglądamy burzliwą historię młodego, przystojnego i na pewno wybitnego gwiazdora muzycznego. Mężczyzna wiedzie barwne życie – od koncertu do koncertu, jednak w końcu zaczyna mu brakować życiowej wolności. Nad ranem więc, gdy wieziony jest do hotelu, każe zatrzymać samochód nad malowniczą rzeką. W rytm mocnej muzyki wchodzi na mostek, rozpościera ręce i tak jak nieraz na koncertach, gdy rzuca się w tłum fanów, skacze do wody. Płynąc, ściąga garnitur, wspomina smak swobody (identyczny ze smakiem whisky ballentine…) i znika z pola widzenia. Gdy po kilku dniach prasa ciągle spekuluje, gdzie mógłby skryć się ów barwny artysta, my – odbiorcy reklamy – oglądamy go w małym, wiejskim pubie, gdy – obserwowany przez piękną barmankę – popija ulubiony trunek i palcami dłoni wystukuje radosny rytm na blacie stołu. Bo kto pije whisky, ten wolność ma w sobie – zdaje się przekonywać firma Ballantines.

Zwykle w reklamach tego produktu stawia się na utrwalenie w opinii konsumentów, że marka jest wciąż obecna na rynku, że – nade wszystkie inne wartości - wybiera klasykę, a – jednocześnie - chce trafić na stoły ludzi nowoczesnych, lubiących kultywować tradycyjne smaki znakomitego alkoholu. Dlatego w sponsorowanych filmikach wiele się mówi o wysokiej jakości tejże whisky, o latach doświadczeń, zdobytych podczas jej produkcji. Logo koncernu widać i na stadionach sportowych i na plakatach promujących ważne wydarzenia kulturalne: spektakle, koncerty, wielkie gale. Wszystko po to, by być blisko ludzi i wraz z nimi celebrować uroczyste chwile, podniosłe momenty, dni szczęścia.

Dlatego, w jednej z filmowych odsłon, przedstawiono historię kilku młodych, ambitnych mężczyzn. Jeden z nich kupuje starą operę i ożywia to miejsce, stawiając na jednej szali swój zawodowy sukces i swój los przedsiębiorcy. Drugi z panów organizuje, wraz z ukochaną dziewczyną, podróż marzeń, trzeci lubi randki na dachu wieżowców, a czwarty co wieczór gra swoją ulubioną muzykę i cieszy go występowanie dla fanów. Każdy z przedstawionych bohaterów realizuje się w życiu, a ich ulubionym napojem z promilami jest właśnie whisky Ballantines, kojarząca się ze zwycięstwem, z podjęciem różnorodnych wyzwań, a także z radością, czerpaną z prostych, codziennych czynności.

---

T.G.

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Trunki z Belgii. Łyk historii.

Autorem artykułu jest Tomasz Galicki


Przeciętny mieszkaniec Belgii, w ciągu roku, wypija średnio 100 litrów piwa. Nawet niewielkie bary niderlandzkie dysponują około dwudziestoma gatunkami tego alkoholu. Jest więc w czym wybierać!

Bardzo wiele browarów działa już od XI wieku, śmiało można zatem powiedzieć, iż Belgia specjalizuje się w warzeniu piwa, a trunek ów to prawdziwe narodowe dobro. Ogólnie, w całym państwie powstaje czterysta zarejestrowanych odmian piwnych. Mnóstwo osób posiada też własny sprzęt do domowego warzenia oraz – obowiązkowo – kolekcję odpowiedniego szkła. Bo każda marka wymaga właściwego podania.

Niestety, jak i w innych miejscach na świecie, tak i na ziemi belgijskiej lepiej sprawdzają się koncerny przemysłowe, które szybciej oraz efektywniej radzą sobie z licznymi problemami logistycznymi, dotyczącymi produkcji oraz dystrybucji piw. Specjaliści twierdzą jednak, że nawet w takich miejscach dba się o tradycyjne receptury i uwarzony trunek niewiele różni się od oryginalnych, pradawnych eliksirów…

Zachwalanym, zbożowym dobrodziejstwem jest bez wątpienia piwo trapistów, wymyślone przez średniowiecznych mnichów. Przepis na ów napitek jest dużo starszy – sięga jeszcze czasów rzymskich, ale to właśnie niderlandzcy zakonnicy dopracowali tajniki produkcyjne i zaczęli upowszechniać swój wynalazek. I tak, od antycznej prowincji Gallia Belgica, gdzie praktycznie w każdym gospodarstwie ktoś coś piwnego komponował (trunek ów pijano podczas uczt, zwykłych rodzinnych obiadów, jak i w czasie choroby, zwłaszcza przy różnych infekcjach), aż do wieków średnich, kiedy to obróbka chmielu nabrała istnej finezji. Aktualnie, w Belgii, piwny przemysł nadzoruje pięć zakonów trapistów – jednakże, za linię produkcyjną odpowiadają obecnie świeccy fachowcy, pracujący laboratoryjnie nad ulepszeniem jakości piw.

Trapiści nadali swemu dziełu bogaty, drożdżowy smak, jak również moc od 6 do 11% alkoholu. Największą popularność wśród Belgów zdobył Chimay, którego warzy się w najobszerniejszym, belgijskim klasztorze, w Hainaut. Delikatny aromat otula mocny smak tego gatunku – owo połączenie jest efektem długiego, kilkuletniego leżakowania. Zaś „zwalającym z nóg” rodzajem jest Westvleteren z Ypres.

Podsumowując: o ile część belgijskich kobiet preferuje jednak imprezowe picie łagodniejszych napojów (lubiane są koniaki czy słodkie drinki z rumem), to zdecydowana przewaga mężczyzn nie odmawia sobie kolejnego kufla piwa trapistów. - Po co się bowiem trapić mocą tegoż napoju? Jeśli ma on nas znokautować, stanie się to prędzej czy później a tymczasem bawmy się i cieszmy legendarnym smakiem najpyszniejszego piwa we wszechświecie! – mawiają Belgowie, dolewając sobie kolejną porcję Chimaya bądź Westvleterna…

---

T.G.

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

czwartek, 19 kwietnia 2012

Piwa belgijskie

Autorem artykułu jest Tomasz Galicki


Mowa będzie o trunkach trapistów, czyli o wyrobach zakonnych, które dziś – wespół z browarami klasztornymi – produkują największe koncerny w Belgii.

Z odmian najbardziej znanego Chimay przytoczyć warto typ Westvleteren z Ypres – mocny, ciemny, długo leżakujący i fermentujący w drewnianych beczkach. Ponadto, wielką estymą cieszy się gatunek Labic, czyli wyrób z doliny Senne, położonej nieopodal Brukseli. Miksturę tę komponuje się z mieszanki zbóż i poddaje spontanicznej fermentacji – to jest takiej, której nie kultywuje już żaden browar na świecie. Wygląda ona następująco: brzeczki (a więc połączenie wody, pszenicy oraz jęczmienia) nie zaszczepia się drożdżami, a pozostawia w otwartych beczkach bądź w kadziach. Następnie rozchyla się wszystkie okna fermentowni – drożdże występujące w stanie naturalnym, rozpoczynają wówczas powolną fermentację. Trwa ona miesiącami, a niekiedy wydłuża się do roku leżakowania. Dojrzewanie piwka w drewnianych beczkach powinno trwać pięć lat – uzyskuje się w ten sposób doskonały, choć nieco cierpki posmak, a także średnią zawartość alkoholu (ok. 5%).


Belgijki, lubiące pić również wina i rum, zachwalają zwłaszcza sylwestrową odmianę narodowego piwa – zwaną gueuze – tworzy się je poprzez kupażowanie różnych roczników. Ponieważ defermentuje ono w butelkach typu szampańskiego, zamkniętych naturalnym korkiem, po otwarciu uzyskujemy niewielką pianę, masę bąbelków plus nieco kwaśny posmak. Gueuze powinno leżakować około dwóch lat – jest kupowane czy zamawiane na Nowy Rok, na urodziny, imieniny i ważne rocznice.


Belgowie szczycą się swymi piwami specjalnymi – np. owocowymi. Idolem został kriek, wytwarzany z kwaśnych wiśni, rosnących na przedmieściach w Schaerbeek. Sok wiśniowo łączy się tu z piwem lambic oraz poddaje maceracji, trwającej maksymalnie osiem miesięcy. W rezultacie cieszymy swe podniebienie migdałowym smakiem, płynącym z pestek wiśni. Podobnie dzieje się z piwem Framboise oraz Frambozen, opartym na bazie malinowej. Wśród turystów, zjeżdżających do Belgii w celu poznania szumnych reprezentantów niderlandzkiego browarnictwa, furorę robo Kwak czyli piwny egzemplarz serwowany w specjalnej szklance. Gdy tę szklankę – róg ściągniemy z drewnianej podstawki, musimy wypić zawartość kufla jednym duszkiem – w przeciwnym razie złoty płyn, przy akompaniamencie głośnego „kwak!”, wyleje się na nas lub na stół. Takie to oto są belgijskie rozrywki!


Ciemne odmiany konkurują tu z jasnymi piwami, które choć mają delikatną barwę, dosłownie zwalają z nóg amatorów degustacyjnych. Takimi mocarzami są De Verboden Frucht, Duvel oraz Tripel z Brugii. Łagodniejsze, białe piwa zwą się blanche – widać w nich lekką zawiesinę zbożową. Są słabe w sensie alkoholowym, a dobrze schłodzone, znakomicie orzeźwiają. Wszystkie gatunki i odmiany pija się z odpowiednio dopasowanego szkła – mogą być to kufle, wysokie szklanki oraz wspaniałe kielichy. Do wybranych trunków dodać można plaster cytryny czy też słomkę, a na przekąskę – kromkę żytniego chleba z twarogiem oraz z rzodkiewkami. Jeśli więc nie byliście jeszcze w Belgii, zwiedzenie piwnych ścieżek tego kraju będzie dla Was wspaniałą przygodą. Przygotujcie się na liczne, smaczne degustacje!

---

T.G.

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Domowe winka

Autorem artykułu jest Tomasz Galicki


Dziadkowie mawiali, że ze wszystkiego można zrobić wino – trzeba tylko wiedzieć, w jakich proporcjach łączyć składniki i ile czasu poświęcić na fermentację.

Jeśli więc dysponujemy koszem czy wiaderkiem owoców wprost z sadu, zastanówmy się, co jeszcze będzie nam potrzebne przy produkcji tradycyjnej, domowej nalewki. Zaopatrzyć się trzeba w drożdże winne, w pożywkę dla drożdży oraz w wodę. Z niezbędnych sprzętów produkcyjnych wymienić trzeba sokowirówkę, która pomoże nam wycisnąć moszcz (a więc: sok) z owoców, a także butlę, zwaną również balonem – stworzoną specjalnie do wina (objętość 34 l lub więcej), które chcemy uzyskać na drodze fermentacji burzliwej. Przy zwykłym fermentowaniu, wystarczy mniejszy gąsiorek, wyposażony w szklaną rurkę do ściągania wina (standardowa pojemność: 20 l). Dodatkowo, niezbędne są butelki do wina plus korki do tychże butelek oraz szczotki, na długich uchwytach, idealne do mycia butli. Jeśli chcemy nabyć cały osprzęt za jednym zamachem, liczmy się z wydatkiem około 150 zł.

Zwykle, owocami z których udaje się osiągnąć najpyszniejsze wino, są jabłka, wiśnie, porzeczki białe oraz czerwone. Winka jabłkowe, porzeczkowe, a także wiśniowe szybko fermentują i dość łatwo się klarują – stąd wybór tych właśnie darów sadu. Ale nieraz słyszy się o osobach, które stworzyły autorskie smaki win: agrestowe, śliwkowe, czy nawet… arbuzowe!

Grunt, by wybrane przez nas owoce nie były przesadnie soczyste. Dlatego dodatkami do winnej „bazy” mogą stać się: aronia, dereń, głóg, tarnina oraz dzika róża. Twarde owocki tłuczemy na miazgę lub zalewamy wodą z cukrem i kwasem cytrynowym. Wszystko to czynimy w wysokim naczyniu, tak by nie uronić cennego soku. Oczywiście, warto też przed przystąpieniem do tej domowej produkcji, zabezpieczyć plac boju, tj. naszą kuchnię. Zdjąć jasne firanki, schować białe ściereczki i okryć się foliowym fartuchem. Przy tworzeniu wina będzie się bowiem sporo chlapało – na siebie, na boki, na naszych pomocników… A plamy z soku nie zawsze chcą się wywabić.

Są też tacy „mistrzowie gąsiorków”, którzy samodzielnie robią matkę drożdżową, a więc matrycę domowego wina. Oto przepis i na nią („zaprawę przygotowuje się na cztery dni przed obróbką owoców!): wyciśnij nieco soku z jabłek – możesz użyć też świeżo zerwanych wiśni czy porzeczek – ważne, by mieć szklankę pełną takiego właśnie nektaru. Dodaj doń łyżkę cukru i szczyptę, wspomnianej wcześniej, pożywki do drożdży. Gotuj całość 15 minut.

Następnie, ostudź soczek do temperatury pokojowej, dorzuć do niego winne drożdże i przelej wszystko do butelki. Zatkaj ją korkiem z waty oraz odstaw w ciepłe miejsce (temperatura minimalna: 26 C). Niech sobie mikstura poczeka dobę, po której zostanie połączona z przegotowanym i ostudzonym sokiem, z 50 g cukru i z 0,2 g pożywki. Trzeciego – czwartego dnia „leżakowania” ciecz powinna się obficie pienić. To znak, że drożdże nie śpią i pracują. Warto dodać do tej naszej matki garść rodzynek – podkreślimy wtedy smak wina różowego, czerwonego albo białego.

---

T.G.

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Domowe naleweczki

Autorem artykułu jest Tomasz Galicki


Są smaczne i swojskie. Niektórym przywodzą na myśl czasy, gdy rodzice wraz z dziadkami czy wujostwem, późnym latem, szykowali gromadę słoików z konfiturami, z różnymi winkami i przecierami. Takie zapasy bardzo przydawały się zimą.

Oto posty przepis na własną, domową nalewkę. Potrzebujecie kilogram cukru, litr spirytusu, a do tego - pół litra wódki. W spiżarce poszukajcie słoików typu „twist” oraz butelki o ciemnym szkle.

Naleweczki można przyrządzać na dwa sposoby – owoce najpierw zalewa się spirytusem lub zasypuje cukrem. Następne kroki wyglądają podobnie. Pierwsza receptura: do czystego, trzylitrowego słoja, włóż dojrzałe owoce – muszą być umyte i zdrowe – absolutnie nierobaczywe bądź zgniłe albo – co najgorsze - spleśniałe. Dokładnie przejrzyj więc to, co stanowić ma trzon nalewkowy. Zalej owoce spirytusem i wódką – mają być całkowicie zanurzone w alkoholu. Zakręć bardzo mocno pokrywkę i odstaw w chłodne, zaciemnione miejsce. Na słoiku zapisz, kiedy go zamknięto i jakie owoce są w środku.

Wkrótce powstanie sok. Po sześciu tygodniach wyczekiwania, można zlać spirytus do innego słoja, a owoce zasypać cukrem. Słoik zostanie ponownie szczelnie zamknięty. Będzie leżakował przez kolejne sześć tygodni, ale tym razem, co kilka dni, trzeba nim wstrząsnąć. W ten sposób cukier się rozpuści, tworząc syrop. Po upływie wyznaczonego czasu, ów syropowy kleik zlewamy, mieszając z wcześniej odłożonym spirytusem. Lepiej, żeby syropku było mniej – wtedy nalewka uzyska mniej słodki, mocniej owocowy smak. Stanie się wytrawna.

Z kolei druga receptura polega na włożeniu do lśniącego czystością słoika owoców z cukrem – rozkładać trzeba je warstwowo. Na spodzie lądują owoce, a na wierzchu – cukier. Nakładając każde kolejne piętro, upewniaj się, że masz w ręku niespleśniały egzemplarz wiśni czy porzeczki. Gdy już słoik się napełni, nakryj go kilkoma warstwami gazy, przymocuj ją gumką do szkła, by pod spód nie wchodziły muszki, a jednocześnie, by do środka dostawało się powietrze. Gdy miną dwa tygodnie fermentacji, owoce puszczą sok, a cukier pięknie się rozpuści. Powstały wówczas syrop zlej do garnuszka i zagotuj. Gdy wystygnie, przelewaj do butelek zalewając wszystko spirytusem. Takie zestawy „prenalewkowe” odstawia się do piwniczki na trzy tygodnie. Potem miesza się nalewkę, dodając odrobinę wcześnie uzyskanego syropu. Gotowe! Im mniej słodyczy w nalewce, tym bardziej smakuje ona jak wino wytrawne. I na pewno osnuje nas smakowitym sentymentem, przywodząc na myśl wyroby naszych protoplastów... Pijmy zatem za ich zdrowie!

---

T.G.

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Metody na zwalczanie kaca

Autorem artykułu jest Tomasz Galicki


Znasz to? Wczoraj miało być jedno piwo, a siedzieliście z chłopakami aż do zamknięcia lokalu. Lub – w wersji żeńskiej - masz dzisiaj do oddania ważny projekt, ale przecież poprzedniego nie mogłaś nie być na imieninach przyjaciółki…

W takich sytuacjach, gdy przedobrzyliśmy „nieco” z alkoholem, a – dodatkowo – czeka nas wszystkich baaardzo pracowity poranek, warto mieć gdzieś na podorędziu kilka tajnych sztuczek, pozwalających szybko zwalczyć kaca – mordercę.

Jeśli pamiętnego wieczoru, jakimś cudem dotrzemy do łazienki, kuchni, szafki nocnej we własnym domu, wypijmy (warto się zmusić do tego procederu!) co najmniej dwie szklanki wody mineralnej. W ten sposób zapobiegniemy całonocnemu odwodnieniu. Pamiętajmy, że w trakcie imprezy z naszego organizmy zostały wypłukane mikroelementy oraz cenne witaminy. Bez nich na pewno wstaniemy wycieńczeni, pomarszczeni, cierpiący na wszelkie możliwe niestrawności. Woda mineralna, przyswojona przed zapadnięciem w tzw. „pijacką drzemkę”, pewnie nie zlikwiduje bólu głowy czy sińców pod oczami, ale przynajmniej – jako tako – wyreguluje nasz metabolizm. A dodatkowo dostarczy skórze wewnętrznych nawilżaczy. Nie ma bowiem nic gorszego niż ziemisty odcień naskórka na dzień po suto zakrapianej imprezie. Od razu wiadomo, gdzie spędzało się wieczór.

Rano, gdy budzik wytrwale przywoła nas do względnego stanu świadomości, trzeba postarać się o pożywne śniadanie. W pierwszej chwili, na samą myśl o jedzeniu, żołądek skacowanego człowieka zwija się w bolesny węzełek, ale – zaufajcie tym, którzy przechodzili przez podobną mękę – po pierwszym kęsie, poczujecie się znacznie, znacznie lepiej. No chyba że absolutnie nie jesteście w stanie nic przełknąć, wtedy oznacza to silne zatrucie pokarmowe i konieczna będzie pomoc farmakologiczna.

Jeśli jednak dajemy swojemu brzuchowi szansę, godna polecenia jest lekko ścięta jajecznica albo pożywny kogel-mogel. Jajek nie trzeba nawet zagryzać chlebem, ani mocno doprawiać. Wystarczy, że podreperujemy swe siły nad miską czegoś bardziej treściwego niż chipsy czy paluszki. Taki posiłek niektórzy popijają napojem izotonicznym, bogatym w jony (od razu stawia na nogi), inni wolą wypić mocną kawę czy herbatę bez cukru, zakropioną sokiem cytrynowym (taka mikstura skutecznie budzi, łagodząc poalkoholowe zamroczenie). Niezły jest też sok pomidorowy – gasi pragnienie, a jednocześnie syci. To taka wersja śniadaniowa dla wyjątkowych niejadków, słaniających się z powodu porannego skacowania. Na drugie śniadanie zdobądźmy banany i czekoladę – około jedenastej rano może nam się uaktywnić tzw. „faza gastralna” którą trzeba ujarzmić białkiem, fruktozą, a także sążną dawką węglowodanów i żelaza. Po prostu: mniam i „morderca” się ulatnia!

Ostrożnie jednak z dawkowaniem tabletek przeciwbólowych, które mają wspomóc takie – w miarę – naturalne wychodzenie z „kacowego niebytu”. Wszystkie leki mogą bowiem podrażnić śluzówkę żołądka, a wszak jest już ona naruszona przez wcześniej przyjęte promile. Nie poleca się również metody, by „podobne leczyć podobnym”. I choć wydawać by się mogło, iż szklanka zimnej whisky ballantines poprawi nastrój, to przecież za chwilę mamy zjawić się w pracy lub na uczelni. Nie pogarszajmy więc swego stanu kolejną dawką alkoholu!

---

T.G.

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Jakie garnki są najlepsze?

Autorem artykułu jest Tomasz Galicki


W ekologicznej kuchni ważne jest, z jakich składników i w jaki sposób przygotowujemy potrawy. Niebywale istotnie jest jednak również to, w jakich naczyniach i garnkach dania przygotowujemy.

Niestety, podczas ich zakupu najczęściej naszym podstawowym kryterium jest cena. Nie jest to , jednak dobre podejście, biorąc pod uwagę, że garnki służyć nam mają przez długie lata. Wydając więcej inwestujemy w jakość i długowieczność naczyń, a także, w nasze zdrowie. Garnki z najniższej półki cenowej mogą niekorzystnie wpływać na wartość przygotowywanych przez nas potraw.

Największe niebezpieczeństwo dla naszego zdrowia stanowi gotowanie w naczyniach z uszkodzoną powłoką teflonową, ponieważ wówczas cząstki tego materiału przedostają się do żywności. Według badań teflon może być nawet rakotwórczy. Jak sprawdzić, czy zakupione przez nas naczynie jest teflonowe? Firma Du Pont, która wynalazła i opatentowała teflon, wyraża zgodę na wykorzystywanie niebieskiego znaku „Teflon”. Jeżeli więc na naczyniu znajduje się owe niebieskie logo, możemy być pewni, że jest ono wyprodukowane z dobrej jakości, prawdziwego teflonu. Uwaga jednak na podróbki i nieoryginalny znak.

Specjaliści przestrzegają również przed naczyniami wykonanymi ze stali nierdzewnej. Każde z nich zawiera również niewielkie ilości niklu, którego szczególnie powinny wystrzegać się osoby uczulone na ten właśnie pierwiastek.

Garnki, które spotykamy najczęściej na półkach sklepowych, które zachęcają nas swoim wyglądem i ceną, wykonane są najczęściej ze zwykłej stali z domieszką innych metali. Najczęściej też, nie posiadają one żadnego rodzaju atestów, co już powinno być dla nas swego rodzaju alarmem. Takie garnki bardzo często pokrywane są powłoką cyny wraz z zanieczyszczonym ołowiem, który przenikać może do naszych potraw. Takie naczynia również bardzo szybko rdzewieją, a uniknąć tego możemy tylko przez odpowiednią pielęgnację takich naczyń. Po każdym umyciu należy je wytrzeć do sucha i przesmarować olejem.

Wśród garnków aluminiowych wyróżniamy te bardzo miękkie i lekkie, które mają cienkie ścianki oraz te, zrobione z grubego aluminium, które dodatkowo pokrywane są powłoką z teflonu lub warstwą tytanowo-ceramiczną. Tych z pierwszego rodzaju z pewnością należało by unikać, ponieważ podczas gotowania związki aluminium, które są szkodliwe dla naszego zdrowia, przedostają się do potraw. Poza tym, naczynia z lekkiego aluminium szybko się odkształcają, a przygotowane w nich produkty, bardzo łatwo się przypalają. Zdecydowanie lepiej więc będzie wybrać naczynia z ciężkiego aluminium z powłokami zabezpieczającymi i ebonitowymi uchwytami, które nie przewodzą ciepła.

Garnki ceramiczne nie należą do najdroższych, a dodatkowo przyciągają jeszcze bogatą gamą kolorów. Ich dodatkowe zalety, to długi czas trzymania ciepła i możliwość stosowania ich na każdego rodzaju kuchenkach, a także w piekarnikach. Jeżeli wybieramy naczynia ceramiczne, lepiej jeżeli będą one miały matową powierzchnię. Wówczas mamy pewność, że nie ma w nich nieprzyjaznych zdrowiu związków kadmu i ołowiu. Jedyna wada to mała odporność na wysokie temperatury. Nie powinno się ich stosować powyżej 120 °C.

---

T.G.

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Przechowywanie owoców i warzyw

Autorem artykułu jest Tomasz Galicki


Jesień to czas obfitych zbiorów. Wówczas większość owoców i warzyw z naszych sadów i ogrodów osiąga pełną dojrzałość. Jest to niezwykle przyjemny moment i wynagrodzenie naszej niemal całorocznej pracy.

Jednak, aby ten nasz wysiłek nie poszedł na marne i liczne zbiory nie zniszczyły się, należy po zebraniu zapewnić owocom i warzywom odpowiednie warunki ich przechowywania.

Najbardziej obfitymi w zbiory miesiącami są sierpień i wrzesień. Owoce i warzywa, które są delikatne i szczególnie mało odporne na pierwsze, nawet delikatne przymrozki, należy zebrać „zawczasu” i przenieść do miejsca ich posezonowego przechowywania.

Należy pamiętać, że przechowujemy tylko i wyłącznie całkowicie zdrowe owoce. Konieczna jest więc wnikliwa selekcja, przed tym jak przeniesiemy owoce do chłodnego miejsca. Jeden nadpsuty owoc może zarazić dużą część naszych zbiorów.

Owoców ani warzyw nie należy przechowywać w żadnego rodzaju workach czy foliach. Materiał ten uniemożliwia „oddychanie” i przez gromadzenie wilgoci, sprzyja rozwojowi pleśni. Najlepiej przechowywać zbiory w specjalnych koszach na owoce, albo skrzynkach. Mniej trwałe owoce i warzywa możemy przechowywać w lodówkach. Muszą to być jednak zbiory całkowicie dojrzałe i zdrowe. Najlepiej wówczas umieścić je na dnie lodówki w specjalnych pojemnikach, które sprzyjać będą cyrkulacji powietrza.

Jaka temperatura jest właściwa dla poszczególnych rodzajów warzyw i owoców?

Szczypior, szpinak, groszek, szparagi, sałata i pomidory. Warzywa te przechowujemy nie dłużej niż trzy dni w temperaturze 12ºC. W nieco niższej temperaturze, około 10-11ºC przechowujemy warzywa i owoce przez czas nie dłuższy niż dwa tygodnie. Przede wszystkim brokuły, ogórki i fasolkę szparagową.

Temperatura do 10ºC odpowiednia jest do przechowywania dojrzewających jeszcze pomidorów, a także papryk, dyń, cytryn, jabłek oraz gruszek.

W chłodniach, w temperaturze od 0.5ºC do 1ºC, przechowujemy najwięcej rodzajów warzyw i owoców. W takich warunkach ich żywotność zwiększyć możemy do nawet kilku miesięcy. Do takiego rodzaju przechowywania najlepiej nadają się dojrzałe jabłka, truskawki, winogrona, śliwki, wiśnie, a z warzyw – buraki, rzodkiew, marchew, czosnek i cebulę.

Najdłuższą przydatność do spożycia zapewniamy poprzez mrożenie zbiorów. Mrożone owoce i warzywa nie tracą w ten sposób swoich cennych właściwości.

Odpowiednie przechowywanie owoców i warzyw umożliwi nam rozkoszowanie się ich smakiem nawet w środku zimy, kiedy to nasz organizm najbardziej potrzebuje witamin, których owoce i warzywa są naturalnym źródłem.

---

T.G.

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Czysta kuchnia – to niezwykle ważne!

Autorem artykułu jest Tomasz Galicki


Absolutną podstawą przygotowywania zdrowych posiłków, jest nieskazitelnie czysta kuchnia. Dbanie o higienę przygotowywania posiłków i czystość miejsca, w którym to właśnie robimy, ma olbrzymi wpływ na nasze zdrowie.

Nie pozwólmy na bezkarne rozprzestrzenianie się niebezpiecznych bakterii i grzybów. Chrońmy siebie i swoją rodzinę przez chorobami i cieszmy się zdrowiem i pysznymi posiłkami.

Sprzyjać temu będzie przestrzeganie kilku kluczowych zasad, o których pamiętać powinna każda z pań domu.

Po pierwsze – mycie rąk! Zanim zabierzemy się do przygotowywania żywności należy dokładnie umyć ręce. Nie należy zapominać o tym również w czasie samego gotowania. W szczególności gdy mamy kontakt z surowym mięsem, rybami czy jajkami.

Jeżeli na dłoniach mamy nawet niewielką ranę, należy ją zabezpieczyć wodoodpornym plastrem. Otwarte rany absolutnie nie mogą mieć styczności z produktami spożywczymi.

Kolejne, o co powinniśmy się zatroszczyć, to czystość naszych narzędzi pracy. Wszystkie noże, sztućce, garnki, misy powinny być uprzednio porządnie wyczyszczone gorącą wodą z płynem, a następnie równie dokładnie wypłukane. Naczynia myjemy zawsze bezpośrednio po ich opróżnieniu, aby brud i resztki potraw nie zdążyły zaschnąć.

Dbajmy również o czystość ściereczek, gąbek i szmatek, które wykorzystujemy w kuchni. Brudne materiały to istne siedlisko zarazków, które dodatkowo generują nieprzyjemne zapachy. Po każdym ich użyciu należy je dokładnie wypłukać i wysuszyć. Ściereczki jednorazowe, jak wskazuje sama ich nazwa, po jednokrotnym użyciu należy wyrzucić. Te wielokrotnego użytku najlepiej prac w pralce, w temperaturze co najmniej 60 stopni C. Nie należy używać tych samych ściereczek do wycierania rąk i naczyń!

Absolutnie wszystkie owoce i warzywa, przed rozpoczęciem ich krojenia należy dokładnie umyć pod bieżącą wodą. W sklepach dostępne są również specjalne środki przeznaczone specjalnie do mycia owoców i warzyw. Ich zastosowanie daje nam stuprocentową pewność, że pozbyliśmy się wszystkich zanieczyszczeń i pestycydów.

Uwaga na deski do krojenia! Kupujmy deski tylko i wyłącznie trwałych materiałów, które nie tak łatwo pociąć. W szczelinach bowiem kumuluje się najwięcej szkodliwych bakterii. Najlepiej mieć w kuchni dwie deski, z których jedną stosować będziemy do krojenia mięs, a drugą do pozostałych produktów. Najlepszym wyborem będą deski z tworzywa sztucznego lub szkła. Deski należy bardzo dokładnie myć, najlepiej z użyciem sody oczyszczonej i soku z cytryny. W ten sposób zdezynfekujemy jej powierzchnię.

Poza tym pamiętajmy oczywiście o regularnym sprzątaniu kuchni (najlepiej bezpośrednio po skończeniu gotowania) i wynoszeniu śmieci. Kosz na śmieci, mimo iż trzymamy w nim worek, należy również myć.

---

Stylowe deski do krojenia

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Sernik bez sera

Autorem artykułu jest wojanmir


Chciałbym zaprezentować placek, który wyglądem przypomina sernik chociaż wcale nim nie jest. Nie jest, bo zamiast masy serowej ma masę z wiórkami kokosowymi.

Czyż nie jest podobny do sernika?

Składniki:

Ciasto:

-2,5 szklanki mąki;

-0,5 szklanki cukru;

-2 łyżeczki proszku do pieczenia;

-4 żółtka jajek;

-kostka margaryny;

 

Masa:

-3 duże śmietany 18%;

-20 dag wiórków kokosowych;

-2 budynie śmietankowe lub waniliowe;

-szklanka cukru;

-4 białka jajek;

 

Ciasto:

Najlepiej je wykonać na stolnicy w następujący sposób:

Wysypać na stolnicę  mąkę, cukier oraz proszek do pieczenia i wszystko razem wymieszać. Dołożyć twardą margarynę (prosto z lodówki), posiekaną drobno nożem oraz żółtka jajek i całość zagnieść na jednolite ciasto. Otrzymane ciasto podzielić na dwie nierówne części: 0,25 całości ciasta należy owinąć folią i włożyć do zamrażarki celem szybkiego schlodzenia (na około 10-15 minut, musi być na tyle twarde po wyciągnieciu żeby je można było utrzeć na grubej tarce jarzynowej), pozostałe 0,75 wyłożyć na posmarowaną tłuszczem blachę a następnie włożyć do piekarnika i piec przez 10 minut w temperaturze 180st. Celcjusza.

Masa:

Białka jajek razem z 2 łyżeczkami cukru ubić na sztywną pianę. Następnie wlać śmietany, wsypać wiórki kokosowe, cukier oraz proszki budyniowe. Całość ostrożnie wymieszać (najlepiej drewnianą łyżką).

Otrzymaną masę wyłożyć na podpieczony spód. Następnie wyjąć z zamrażarki resztę ciasta i utrzeć je na grubej tarce jarzynowej. Następnie równomiernie posypać wierzch placka.

Całość wstawić jeszcze raz do piekarnika i piec ok. 50 minut w temperaturze 180 st. Celsjusza.

 

ŻYCZĘ WSZYSTKIM SMACZNEGO

---

wojanmir

www.przepisykulinarne-wojanmir.blogspot.com

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Kanapki do zadań specjalnych

Autorem artykułu jest Irena Zobniów


Zaletą kanapki jest to, iż w zależności od sposobu jej przygotowania i użytych składników może zasmakować nawet najbardziej wybrednym koneserom.

Kanapka znana jest ludziom od starożytności. Niemniej jednak wciąż jest najpopularniejszym posiłkiem niemal na całym świecie.

Kanapka dla dziecka

Dzieci zazwyczaj bywają kapryśne podczas jedzenia i rzadko kiedy pocieszą się zwykła nudną kanapką. Specjalnie dla nich można przygotować kanapki posmarowane kremem czekoladowym lub smaczna konfiturą, które są doskonałym pomysłem na śniadanie. Przyrządzając kanapki dla dzieci używajmy miękkiej bagietki, której skórka jest łatwa do pogryzienia.

 Kanapki na przyjęcie

 Planując przekąski na przyjęcie z rodziną lub przyjaciółmi warto pomyśleć o przygotowaniu dekorowanych kanapek,. Które będą ładnie prezentować się na stole, a także zaspokoją głód gości.

Kanapki na przyjęcie można przygotować z bagietki, chrupkiego pieczywa lub krakersów, natomiast jako dodatków można użyć wędliny, sera żółtego, wędzonego łososia oraz rożnego rodzaju serków do smarowania.

 Kanapki bankietowe

 Planując menu na eleganckie przyjęcia możemy z powodzeniem wykorzystać kanapki w wersji wykwintnej. W tym przypadku powinniśmy jednak postawić na bardziej wyszukane dodatki w postaci delikatnego łososia wędzonego, oliwkami, serem camembert lub mozarella, a nawet kawiorem. Równie ważna jest dekoracja. Kanapeczki koktajlowe powinny być odpowiednio ozdobione, co sprawi, iż uzyskamy kolorowe kanapki, które będą ciekawą ozdobą stołu. Do wyboru mamy dekoracje z warzyw, wędliny, ziół, przypraw i sosów.

 Kanapki do pracy lub szkoły

 Nie należy zapominać, iż kanapka to doskonały pomysł na drugie śniadanie,które zwykle jedzone jest poza domem i jego zadaniem jest zaspokojenie głodu oraz dodanie energii aż do obiadu. Dodatki, które używamy przygotowując kanapki do pracy powinny posiadać odpowiednią wartość odżywczą i być bogate w węglowodany, białka oraz warzywa. Pieczywo pełnoziarniste, liść sałaty, pomidor, chuda wędlina i ser żółty w pełni realizują te potrzeby. Warto poeksperymentowac i tworzyć własne przepisy na śniadanie z wykorzystaniem kanapek w rozmaitych formach, zarówno tradycyjnych, jak i na ciepło.

 Jak widać kanapka może towarzyszyć nam w wielu rożnych okolicznościach, zarówno w czasie rodzinnego śniadania, jak i przyjęcia.

---

Irena Zobniów
irena.zobniow.com

Przepisy kulinarne

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Kuchnia w sieci

Autorem artykułu jest Irena Zobniów


Szybkie tempo życia, a co za tym idzie, notoryczny brak czasu sprawiają, że przyrządzanie tradycyjnych obiadów staje się niemal czymś niemożliwym. Wygodniej jest nam zamówić gotowe danie lub kupić produkt garmażeryjny do błyskawicznego podgrzania.

Jednak wielu z nas coraz częściej stara się znaleźć jednak czas , aby przygotowywać pełnowartościowe tradycyjne posiłki według przepisów z książki kulinarnej, babcinych notatek, czy z Internetu.

 Szczególnym powodzeniem cieszą się przepisy kulinarne w sieci, których nie sposób nawet zliczyć. Można bowiem znaleźć tam przepisy niemal na każdą potrawę na świecie, od tradycyjnej kuchni polskiej po wymyślne potrawy pochodzące z egzotycznych krajów.

Dużym powodzeniem cieszy się przede wszystkim kuchnia włoska, francuska,niemiecka, czy chińska, choć coraz więcej widać również inspiracji kulinariami krajów bałkańskich czy Bliskiego Wschodu.

Nie ulega jednak wątpliwości, iż przepisy kulinarne, zwłaszcza te widoczne w sieci, będą zawsze miały szerokie grono odbiorców z uwagi na fakt, iż to właśnie Internet staje się najpopularniejszym nośnikiem informacji. Sięganie do książki kucharskiej staje się już teraz rzadkością, a za kilka lat może zupełnie odejść do lamusa.

Gdzie można znaleźć wartościowe przepisy kulinarne? Z całą pewnością w różnego rodzaju serwisach kulinarnych, pełniących funkcję wirtualnej książki kucharskiej. Ich zaletą jest to,iż w szybki wygodny sposób można wybrać interesującą nas kategorię przepisów, czy stopień trudności przygotowania potraw. Zazwyczaj serwisy tego typu mają wydzielone takie kategorie,jak dania główne, zupy, sałatki, desery, dlatego łatwo można trafić na odpowiedni przepis.

 Równie cennym źródłem przepisów są blogi kulinarne prowadzone głównie przez osoby uwielbiające gotować i dzielić się swymi kuchennymi odkryciami z internautami. Przepisy zamieszczane na blogach są sprawdzone i często oceniane przez innych, którzy mieli okazję wypróbować daną recepturę. Dzięki temu otrzymujemy od razu informacje, czy dany przepis jest godny naszej uwagi i spełnia nasze oczekiwania.

Warto więc korzystać na co dzień z tego obszernego zasobu, jakim jest internet i eksperymentować w kuchni z nowymi przepisami.

---

Irena Zobniów
irena.zobniow.com

Marketing internetowy

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Kuchnia a Internet

Autorem artykułu jest Grzegorz Kawa


Czy próbowałeś kiedykolwiek gotować i brakuje Ci pomysłów? A może dopiero zaczynasz się uczyć? To żaden problem. Wystarczy trochę chęci i możesz wyczarować naprawdę pyszne danie.

Jeśli chcesz zrobić pierwszy krok w tym kierunku na pewno niezbędne będą sprawdzone przepisy. Możesz je znaleźć w książkach kucharskich, w sieci, telewizji bądź prasie. Ciekawe propozycje dostępne są niemal wszędzie. Wzorując się na nich przygotujesz romantyczną kolację, wystawne przyjęcie lub szybkie danie po męczącym dniu.

Tym którym same przepisy nie wystarczą,  internet daje wiele możliwości. Nie tylko dowiesz się tutaj jak ugotować pyszny bigos  czy usmażyć świeże mięso ale zobaczysz również, krok po kroku, jak się to robi.  Znajdziesz tam różne fora i ludzi interesujących się tą tematyką. Poznasz tajniki przyrządzania  potraw nie tylko kuchni polskiej ale i z całego świata. Jeśli gotowanie to dla Ciebie sposób na miłe spędzenie czasu, będziesz zachwycony. A jeżeli jesteś na początku kulinarnej podróży i chcesz opanować podstawy tej sztuki - wiele osób służy pomocą. Możesz zapytać o szczegóły jak również dodawać własne spostrzeżenia. Niezastąpione są również sklepy internetowe, które coraz częściej umieszczają na swoich stronach działy kulinarne, gdzie  produkty potrzebne do przygotowania danego dania możesz za naciśnięciem jednego klawisza umieścić w koszyku. Bez wychodzenia z domu nauczysz się gotować i wszystko co potrzebne dostarczone zostanie pod Twoje drzwi.

Szerokie możliwości jakie w dzisiejszych czasach daje Internet, pozwolą Ci przeżyć przygodę z gotowaniem: prosto, szybko i zabawnie. Wszak dobre samopoczucie kucharza sprawia iż potrawa smakuje wyśmienicie.

--- Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Kuchnia inaczej

Autorem artykułu jest Irena Zobniów


Człowiek do życia potrzebuje pokarmu i wody. W czasach prehistorycznych niemal całe życie sprowadzało się do zdobycia pożywienia,dziś jest ono dla nas czymś tak naturalnym, że nie wyobrażamy sobie, aby nam go zabrakło i musielibyśmy o nie walczyć.


Kulinaria odgrywają istotną rolę w naszym życiu nie tyko ze względu na zaspokojenie potrzeb biologicznych, ale również z uwagi na uwarunkowania kulturowe. Jedzenie towarzyszy bowiem wielu tradycjom, niemal wszystkie ważne wydarzenia, święta są związane ze spożywaniem konkretnych pokarmów o znaczeniu symbolicznym.
Dla przykładu w czasie Wigilii Bożego Narodzenia spożywamy barszcz czerwony i karpia, na Wielkanoc jajka, na urodziny tort itp.
Współcześnie coraz częściej eksperymentujemy z odkrywaniem nowych smaków, z używaniem dotąd nieznanych dodatków, warzyw i owoców. Mocno również inspirujemy się kuchnią innych krajów: włoską, francuską, chińską, czy bałkańską oraz wielu innych regionów świata.
Kuchenni tradycjonaliści z pewnością sceptycznie podchodzą do takich wynalazków i w swojej sztuce kulinarnej wykorzystują sprawdzone przepisy kulinarne, które znają od lat.
Rosnąca popularność programów telewizyjnych prowadzonych przez najlepszych kucharzy sprawia, że mamy ochotę spróbować czego nowego. Tradycyjny kotlet zamieniamy na stek w egzotycznym sosie lub panierujemy go w migdałach, orzeszkach nerkowca, czy kokosie. Możliwości jest wiele, ile głów, tyle pomysłów.
Warto również zaznaczyć, iż oryginalna potrawa wcale nie musi być skomplikowana w przygotowaniu ani kosztowna, jeśli chodzi o użyte produkty. Przygotowując żeberka w coli potrzebujemy zaledwie kilka ogólnodostępnych produktów,a efekt mile zaskoczy niejednego kulinarnego konesera.
Nie bójmy się zatem wykorzystywać wyobraźni i pomysłowości w kuchni. Jedzenie bowiem nie musi być tylko rutynową czynnością,mającą na celu zaspokojenie głodu, ale może być świetną okazją do obrycia nowej jakości smakowej.

---

Irena Zobniów

Przepisy kulinarne

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Proces produkcji whisky

Autorem artykułu jest Tomasz Galicki


Głównym surowcem, z którego produkuje się whisky jest jęczmień, a konkretniej mieszanka słodu i ziaren. Bardzo rzadko, ale także wytwarza się ten alkohol z samych ziaren.

Oczywiście wszystko zależne jest od rodzaju whisky. Jęczmień to składnik szkockiej i irlandzkiej, a przykładowo amerykański burbon wytwarzany jest z mieszanki, w której aż 51%-79% to kukurydza.
    Etap 1 – SŁODOWANIE
Słodowanie (z angielskiego malting) to proces, w którym ziarna zboża, w warunkach odpowiedniej temperatury i wilgotności, kiełkują. Kiełkowanie jest o tyle ważne, że w jego trakcje produkowane są enzymy, dzięki którym skrobia rozbija się na cukry proste i złożone, co jest głównym przyczynkiem do procesu fermentacji. Następnie ziarna suszy się powietrzem o bardzo wysokiej temperaturze. W produkcji szkockiej whisky natomiast ziarna wędzi się na torfowym dymie, dzięki czemu, w ostatecznej postaci alkoholu wyczuwalny jest dymny, ziarnisty posmak.
    Etap 2 – ZACIERANIE
Zacieranie (mashing) polega na zalaniu wysuszonych ziaren i słodu gorącą wodą oraz mieszaniu. Wszystko po to, aby z ziaren uwolniła się skrobia. Gdy zacier nieco przestygnie zostaje zalany odpowiednią porcja drożdży, a następnie przelany do warzelniczych kotłów, w których pozostawia się go na dwa, trzy dni.
    Etap 3 – DESTYLACJA
Na tym etapie, w wywarze znajduje się około 12%-16% czystego etanolu. Wywar należy przefiltrować i poddać procesowi destylacji. Zależnie od rodzaju whisky destyluje się kilkukrotnie. W przypadku szkockiej whisky – dwa razy, burbon – raz, irlandzka whisky – trzy razy. Dla odmiany, w amerykańskiej szkole produkcji whisky, przed przelaniem do beczek dokonuje się jeszcze przefiltrowania przez węgiel drzewny.
    Etap 4 – BECZKOWANIE I DOJRZEWANIE
Destylat ma 80% alkoholu, jest więc rozcieńczany wodą, aby poziom zawartości alkoholu obniżyć do 63%. Na tym etapie whisky jest niemal tym samym co czysta wódka. Wszystko zależne jest więc od beczkowania i dojrzewania. Whisky dojrzewa z dębowych beczkach przez co najmniej trzy lata. Im dłuższy czas dojrzewania tym whisky lepsza i droższa. Złocisty kolor tego napoju alkoholowego jest wynikiem długotrwałego procesu, w czasie którego alkohol wysyca się garbnikami zawartymi w drewnie beczek.
    Ciekawostka. Irlandzka whisky leżakuje w beczkach, w których wcześniej dojrzewał burbon, sherry lub porto. Dla odmiany whisky amerykańska leżakuje w nowych beczkach, które wcześniej wypala się od środka. Jack Daniel`s zawdzięcza swój charakterystyczny aromat dzięki procesowi filtrowania przez warstwy węgla drzewnego, ale uwaga... z cukrowego klonu (Lincoln County Process).

---

T.G.

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Jakie czynniki wpływają na barwę whisky?

Autorem artykułu jest Tomasz Galicki


Po pierwsze i najważniejsze! Rodzaj barwy zabutelkowanej już whisky nie jest skutkiem stosowania w jej produkcji torfu, ale dojrzewania w drewnianych beczkach.

W procesie wytwarzania whisky zesłodowane wcześniej ziarna jęczmienia są suszone na dwa sposoby. W opcji pierwszej jest to po prostu ciepłe powietrze. Metoda ta należy do tych bardziej nowoczesnych. Opcja druga polega na wykorzystaniu do tego celu dymu torfowego. Mówimy tu o zastosowaniu tradycyjnej metody. Następnym działaniem jest zielenie ziaren, co ma na celu łatwiejsze wypłukanie cukru. Teraz, gdy woda z cukrem odsączona jest od ziaren, dodaje się do niej drożdży i przechodzi do procesu fermentacji. Gdy w cieczy znajdzie się już odpowiednia ilość alkoholu następuje destylowanie. W ten sposób otrzymujemy trunek całkowicie bezbarwny i to niezależnie od stosowanej metody. Jeżeli jakikolwiek kolor pojawia się na tym etapie, jest on wynikiem tylko i wyłączenie stosowanej wody. Przykładowo, woda ze szkockich strumieni, ma delikatny brązowy odcień, przez co szkocka whisky jeszcze przed beczkowaniem może mieć delikatny kolor.
Faktyczny kolor whisky to zasługa oddziaływania dębowego drewna beczek, tego co w beczkach dojrzewało wcześniej i jak długo leżakować będzie sama whisky.
Whisky, która dojrzewa w beczkach po sherry, posiada charakterystyczny, bordowy odcień, a beczki wcześniej zastosowane do burbona, dają whisky rożne odcienie żółtego. Whisky dojrzewa również w beczkach, w których wcześniej dwu lub trzykrotnie dojrzewał ten właśnie alkohol.
Eksperymentalnie używa się również beczek po porto, maderze lub innych winach. Pamiętać należy więc, że każdy rodzaj beczki to nieco inny rodzaj whisky.
Wpływ na barwę ma również sam czas dojrzewania. Jak nie trudno się domyślić, im starsza whisky, tym jej kolor będzie intensywniejszy. Kolory zmieniają się w czasie począwszy od słomkowego, przez złoty, do ciemnożółtego. Whisky, która bardzo długo leżakuje w beczkach po sherry może mieć nawet kolor prawie że czerwony, ciemnobrązowy lub niemal czarny.
Należy pamiętać o tym, że dostępne w sklepach whisky to najczęściej whisky mieszane. Zabutelkowany zostaje więc produkt, o jeszcze innym kolorze, niż miał pierwotnie po przelaniu z beczek.
Powszechnie znane są również praktyki polegające na barwieniu whisky karmelem. Za pomocą karmelu nadaje się alkoholowi barwy zgodnej z pewnymi standardami. Jest jednak jedna zasada. Jako, że jest to swego rodzaju oszustwo, stężenie karmelu nie może przekroczyć 0.05%. Karmelu nie powinno być również zbyt wiele, aby nie zmienić oryginalnego smaku whisky.

---

T.G.

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Jak smakować whisky? Co należy wiedzieć?

Autorem artykułu jest Tomasz Galicki


Aby stać się prawdziwym degustatorem tak luksusowego alkoholu, jakim jest whisky należy  posiadać zarówno doświadczenie, jak i wiedzę na temat. Przydatny może okazać się również zasobny portfel, ponieważ te najlepsze whisky, należą również do najdroższych.

Ogólnie mówiąc, musimy wiedzieć trzy rzeczy. Po pierwsze, że gatunek whisky powinniśmy dobierać do tego, jakie doświadczenie w jej smakowaniu posiadamy. Po drugie, w jaki sposób whisky należy podawać i spożywać. Po trzecie, dobrze jest posiadać teoretyczną wiedzę na temat procesów produkcji, pochodzenia i charakterystyki konkretnych gatunków.
    Bardzo istotne jest to, od jakiej whisky rozpoczniemy naukę naszego podniebienia. Nie należy bowiem od razy rzucać się na głęboką wodę, ponieważ możemy się szybko zniechęcić, dochodząc do wniosku, że whisky jest nie do przełknięcia.
    Należy więc rozpocząć od gatunków łagodnych, w których nie wyczujemy smaku torfu, soli morskiej czy wodorostów. Najlepiej więc zacząć od półki, na której stoi Auchentoshan, Chivas, Glengoyne, Glenfiddich, Dalwhinnie czy Cardhu. Ostatnia z nich nazywana jest wręcz „kobiecą whisky” ze względu na jej delikatny smak i łagodną słodycz.
    Sposób podania whisky jest niezwykle ważny do tego, aby właściwie określić jej smak i aromat. Po pierwsze nie należy jej z niczym mieszać, ewentualnie z wodą źródlaną (najlepiej ze szkockich źródeł), ale absolutnie nie mineralną gazowaną. Dlaczego whisky należy wręcz rozcieńczyć wodą? Jest to konieczne z tego względu, aby obniżyć samą zawartość alkoholu. Dlaczego należy ją obniżyć? Ponieważ zbyt duże stężenie paraliżuje kubki smakowe, przez co nie jesteśmy w stanie właściwie określić smaku. Proporcje to najczęściej wody to najczęściej 1/4 lub 1/3. Nie jest to jednak reguła ponieważ rozcieńczanie powinno być zależne od zawartości alkoholu w czystej whisky (jest to od 40 do nawet 60%) oraz indywidualnych preferencji pijącego. Najlepiej więc dolewać po trochę wody, za każdym razem kosztując, czy smak jest już dla nas odpowiedni. Należy uważać, aby nie „utopić” whisky poprzez zbytnie rozcieńczenie.
    Whisky nie wymaga wcześniejszego schładzania. Nie należy jej również podawać, w tak wypromowany przez Amerykanów sposób, czyli on the rock (z kostkami lodu). Dlaczego? Lód działa tak, jak zbyt duże stężenie alkoholu – paraliżuje kubki smakowe.
    W czym podawać whisky? W barach i pubach najczęściej serwuje się ją w niskich szklankach z grubego szkła, każdy degustator jednak wie, że najlepiej pić ją z wąskich kieliszków w kształcie tulipana. Dzięki takiemu wyprofilowaniu szkła, i małej powierzchni cieczy, aromat ulatuje znacznie wolniej.
    Jak pić whisky? Absolutnie nie w taki sposób, jak wódkę, czyli jednym haustem. Najlepszą whisky należy smakować delektując się nią. Najpierw oceńmy jej kolor i klarowność, następnie zakręćmy kieliszkiem tak, aby rozlała się po ściankach kieliszka. Dzięki temu również możemy ocenić czas leżakowania whisky. Im starsza, tym bardziej będzie przypominała lekko oleistą ciecz. Teraz aromat. Whisky należy powąchać, starając się wychwycić wszystkie nuty – zapach torfu, jodu, słodu jęczmiennego czy wodorostów. W tej sposób również wyostrzymy zmysły i pobudzimy apatyt.
    Pierwszy łyk. Weźmy do ust niewielka ilość trunku i pozwólmy mu rozlać się po języku i podniebieniu. Picie whisky wymaga skupienia się na myśleniu o tym, co odczuwamy. Dopiero gdy określimy, jak smakuje, połknijmy.

---

T.G.

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Szkockie destylarnie whisky

Autorem artykułu jest Tomasz Galicki


Szkocka whisky uważana jest za najlepszą na świecie. W Szkocji więc znajduje się najwięcej najlepszych destylarni tego alkoholu. Uisge beatha to szkockie dobro narodowe, tak jak w Polsce czysta wódka. Obie nazywane dawniej „wodą życia”.

    Glenturret. Ta destylarnia to miejsce, w którym produkowana jest najlepiej sprzedająca się w Szkocji whisky czyli The Famous Grouse. Famous Grouse Experience to interaktywny program, dzięki któremu możliwe jest zobaczenie, w jaki sposób właśnie w tej destylarni produkowana jest whisky. Dodatkowo odwiedzając ją osobiście, będziemy mieli okazję dołączenia do „szkoły whisky”, dzięki czemu będziemy mieli niepowtarzalną okazję spróbowania wszystkich rodzajów alkoholu produkowanego w Glenturret.
    Cardhu. Zacznijmy od wyróżniającej tę destylarnię ciekawostki. Jako jedyna ze wszystkich znanych, została ona założona przez kobietę! Destylarnia ta znajduje się w miejscowości Knockado (Speyside), a tym co zaświadczyło o jej sukcesie, jest wykorzystywana w produkcji górka woda, mająca swe źródło nieopodal.
    Strathisla. Jedna z najstarszych i najlepszych destylarni na terenie Szkocji. To właśnie w niej produkowana jest bardzo znana whisky Chivas Regal. Co ciekawe, jest ona zbudowana na kształt pagody charakterystycznej dla architektury buddyjskiej. Nie jest ona jednak otoczona wybujałą roślinnością, znajduje się bowiem na powierzchni brukowanego podwórza.
    Glenlivet. Położona jest na niemal zupełnym odludziu. W jej murach produkowana jest whisky jednosłodowa. Mimo jej „dzikiego” charakteru możliwe jest zwiedzenie jej magazynów i destylarni.
    Glen Grant. Destylarnia założona została w roku 1823, przed dwóch przemytników. Charakterystyczna cechą powstającej tam whisky jest kwiatowy, delikatny zapach. Jej położeniu towarzyszy niezwykła sceneria Ogrodów Wiktorii, w których w specjalnym sejfie ukryta jest whisky.
    Glen Moray. Założona w 1897 roku przy rzecze Lossie.  Od tego roku w destylarni zaszły liczne zmiany, jednak sama whisky produkowana jest według niezmienionych procedur, z konkretnego gatunku słodu.
    Benromach. Najmniejsza ze szkockich destylarni, w której produkuje się whisky z jedynie dwóch destylatorów. Miejsce to, z ruiny, zostało wskrzeszone w roku 1993.
    Glenfiddich. To tu produkuje się jedną z najsłynniejszych szkockich whisky, a mianowicie whisky Glefiddich. Odwiedzając te destylarnię możemy zwiedzić ją całkowicie bezpłatnie, chyba że mamy ochotę na późniejszą degustację.
    Wszystkim koneserom smaku whisky, którzy prócz jej smakowania chcieliby poznać także miejsca jej wytwarzania poleca się odwiedzenie, każdej z powyższych destylarni.

---

T.G.

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Szkocja whisky płynąca

Autorem artykułu jest Tomasz Galicki


Szkocja kojarzy się przede wszystkim z facetami w rajtuzach, charakterystyczną kratą na spódnicy (kilcie) i dudami, częściej, choć błędnie określanymi mianem kobzy, dawnego instrumentu strunowego. Jednak Szkocja to również doskonała whisky i wódka.

Dziś uwagę poświęcić chcielibyśmy temu pierwszemu trunkowi. Bez wątpienia najbardziej znany jest oczywiście Johnnie Walker, zwana przez naszych rodaków Jasiem Wędrowniczkiem. Jej historia rozpoczyna się na początku XIX wieku dzięki piętnastoletniemu jeszcze wtedy Johnemu z Kilmarnock. Trudno uwierzyć w to, że popularny trunek powstał za sprawą wypracowania odpowiedniej techniki mieszania herbaty w sklepie, który Walker odziedziczył po ojcu. Potem wszystko potoczyło się błyskawicznie – wiedza na temat komponowania i mieszania różnych gatunków whisky, przekazywana z pokolenia na pokolenie, zaowocowała zrodzeniem się takich marek jak Blue Label, czy Black Label, a z czasem również Green Label, Red Label, czy w końcu Gold Label Centenary Blend.
Drugą bardzo popularną whisky rodem ze szkocji jest Chivas Regal typu blended, czyli mieszanej, podobnie, jak jej brat Johny Walker. Historia Chivas rozpoczyna się na początku XIX wieku, kiedy William Edward i James Chivas zaczynają tworzyć takie mieszanki trunku, że zachwyca się nimi sama królowa Wiktoria. Po jakimś czasie do dwuosobowej spółki dołącza brat Jamesa i powstaje Chivas Brothers, które do dziś podbija kubki smakowe koneserów dobrej whisky.
Chivas Regal to mieszanka 40 starannie wybranych rodzajów whisky typu słodowego i zbożowego, która występuje w kilku wariantach smakowych, ale też odznaczających się niepowtarzalnym zapachem. Dla koneserów whisky przygotowano Chivas Regal 12 YO, czyli mieszanka tylko tych whisky, które mają co najmniej 12 lat. Charakteryzuje się nieco kremowym smakiem z domieszką wanilii, karmelu, miodu i dojrzałych, pełnych jabłek.  Nieco bardziej ekskluzywna jest whisky Chivas Regal 18 YO, która analogicznie do swoje młodszej siostry tworzona jest na bazie whisky, mających nie mniej, niż 18 lat. To, co wyróżnia ten wariant Chivas, to z pewnością delikatny posmak czekolady z domieszką owoców cytrusowych z odrobiną sherry. Istnieje również wersja limitowana, Chivas Regal 25 YO, produkowana od 2007 roku, która wzoruje się na pierwszej whisky, powstałej w 1909 roku na bazie właśnie 25 letnich trunków. W jej smaku wyraźnie można wyczuć domieszkę pomarańczy, orzecha i marcepanu.
Zarówno Johny Walker, jak i Chivas Regal z pewnością zaspokoi podniebienie najbardziej wybrednego znawcy whisky, tym bardziej, że ich sława, a przy tym niepowtarzalny smak sięga tak daleko, że stają się niemal głównymi „bohaterami” literackimi, czy filmowymi.

---

T.G.

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Jak przechowywać i podawać dobrą whisky

Autorem artykułu jest Tomasz Galicki


Obecna nazwa whisky powstała po wielu przekształceniach jej podstawowej, gaelickiej nazwy uisge beatha, które można tłumaczyć jako wodę życia. Jest ona więc czymś więcej niż zwykłym alkoholem – jest jednym z ważnych elementów indywidualnego stylu bycia.

Przechowywanie whisky w odpowiednich warunkach może zapewnić jej długowieczność. Ten wymagający i ekskluzywny trunek należy umieścić w miejscu wolnym od promieni słonecznych i wilgoci. W przeciwnym razie można doprowadzić do zbytniego naświetlenia trunku. W przypadku whisky liczą się także walory estetyczne, dlatego ciemne miejsce uchroni etykietę przed wyblaknięciem. W przypadku starszych butelek należy zwrócić uwagę na korek, który z biegiem czasu może się pogorszyć, co następnie może doprowadzić do popsucia całej zawartości. . Nowsze są dużo lepszej jakości i tego typu problem nie powinien się pojawić. Butelka powinna być ustawiona pionowo, ponieważ w takiej pozycji opary nawilżają korek, dzięki czemu nie ulegnie on wysuszeniu i nie zniszczy trunku.

Whisky w odróżnieniu od innych alkoholi nie trzeba spożywać od razu po odkorkowaniu. Należy jednak zadbać, by trunek wypełniał minimum połowę butelki, a jeżeli poziom whisky spadnie poniżej tej granicy należy przelać ją do innej butelki. Jest to ważne ze względu na zawartość powietrza, które zamknięte w szkle wchodzi w reakcje z pozostałymi substancjami i zmienia szlachetny charakter napoju. Dlatego mimo wszystko nie należy przechowywać otwartej butelki zbyt długo, bowiem nawet najlepsza whisky utraci swoje najcenniejsze smakowe wartości.

Niskie temperatury ukrywają aromaty whisky, dlatego nie wolno przechowywać jej w lodówce. Bursztynowy napój najbardziej lubi temperaturę pokojowa, dlatego też dobrym miejscem dla niej jest szczelnie zamknięty barek, chroniący przed światłem i wilgocią.

Whisky, zwłaszcza single malt, nie należy mieszać ze słodkimi dodatkami lub kostkami lodu, których zimno paraliżuje kubki smakowe. Najlepiej podawać ją rozcieńczoną z wodą mineralną, czystą i niegazowaną. Najczęściej rozcieńcza się 2/3 whisky i 1/3 wody. Dzięki temu nieprzyjemny aromat alkoholu zostanie zepchnięty na dalszy plan, a na pierwszym pojawią się bogate nuty zapachowe i smakowe. Trunek należy podawać w kieliszkach w kształcie tulipana, na brzegach którego zbiera się niepowtarzalny aromat. By go nie stłumić, należy unikać spożywania ostrych posiłków i innych wyrazistych w smaków. Przestrzegając tych kilku zasad można zatrzymać całe bogactwo whisky na dłużej.

---

T.G.

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Czy student „nie wielbłąd i pić musi”? A jeśli już tak, to co?

Autorem artykułu jest Tomasz Galicki


Niedługo zbliża się kolejny rok akademicki. Nowi studenci zasilą szeregi braci studenckiej. Rozpocznie się uroczyste ślubowanie, układanie planów zajęć, aż w końcu przyjdzie czas na imprezy integracyjne, nowe znajomości i znów imprezy.

Czy mówiąc student zawsze myśli się impreza? Czy jeśli student imprezuje, to przez pięć lat studiów sięga jedynie po tanie wino, rozcieńczone piwo, ewentualnie wódkę, a o istnieniu whisky nie ma pojęcia? Postaramy się odpowiedzieć na nurtujące wszystkich pytanie – czy studia to niekończąca się libacja alkoholowa przerywana jedynie dwa razy w roku, to znaczy w momencie, gdy zbliża się sesja?
W sieci krążą amatorskie filmiki ze studenckich imprez, co może faktycznie prowadzić do ukucia się tezy, że student, to „stworzenie do picia alkoholu stworzone”. W dużej jednak mierze tego typu „zapiski” są jedynie fragmentem tego, co na tego typu imprezach się dzieje. Owszem, czasem może być niezbyt kulturalnie, jednak tego typu przypadki należą do, może nie zdecydowanej, ale jednak mniejszości. Być może trudno będzie uwierzyć w to, że studenci potrafią bawić się w sposób kulturalny (niektórzy nawet bez alkoholu), w dodatku, co tym bardziej dziwne, sprzątają po sobie, a bawiąc się, nie zakłócają spokoju innych.
Gdyby zacząć dyskutować o zwyczajach picia alkoholu przez studentów, to może się okazać, że to nie piwo jest ich ulubionym trunkiem. Chętnie sięgają też po nieco bardziej wyszukane trunki – wytrawne wino i to niekoniecznie to z najniższej półki, alkohole światowe, czy też te, których nikt być się po nich nie spodziewał, na przykład whisky Chivas. Co więcej, wiedzą w jaki sposób je komponować, z czym podawać, a czego raczej unikać. Opis ten brzmi tak odlegle, że mało kto może w to uwierzyć.
Jak to jest jednak z tym piciem? Piją, czy nie piją? W społeczeństwie panuje przekonanie, że najwięcej imprezują studenci z tak zwanych dobrych domów, którym do tej pory rodzice nie pozwalali na tego typu zachowanie. To jednak dość mylne przekonanie. Najczęściej imprezują studenci, którzy nie mają bardzo absorbujących studiów, typu medycyna, czy prawo., jednak i to nie jest regułą. Więc co nią może być? Przede wszystkim ilość wolnego czasu. Student być może i znajdzie sobie jakieś zajęcie na początku, ale z czasem i ono mu się znudzi. Będzie szukał nowego, i jeśli nie będzie to absorbująca praca, to w końcu wyląduje w klubie, czy na domówce.
Wiecznie pijący student, to mit. Bardzo wielu jest takich, którzy nawet, jeśli nie mają co ze sobą zrobić, to imprezy wykreślają ze swoich list rozrywek, gdyż te nie są dla nich.

---

T.G.

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Burbon – made only in USA

Autorem artykułu jest Tomasz Galicki


Dawno, dawno temu, pod koniec dziewiętnastego wieku, niejaki Elijah Craig, protestancki duchowny, wpadł na pomysł, aby amerykańska whisky leżakowała w opalonych dębowych beczkach.

Czy to on jest wynalazcą burbona? A może Jacob Spears, który jako pierwszy oznaczył ten produkt nazwą Bourbon whiskey? Bardzo trudno jest określić konkretną osobę, która miałaby być "wynalazcą" burbona. Nie udało się to nawet wnikliwym badaczom, dla których historie dwóch przedstawionych postaci i tak są zbyt mało satysfakcjonujące.
James C. Crow, zamiennie z Jasonem S. Ambergeyem, uznawani są za tych, którzy udoskonalili sam proces fermentacji burbona. Cała sztuka polegać miała na dodaniu do zacieru, niewielkiej ilości tego pozostałego z fermentacji wcześniejszych partii. Dzięki takiej praktyce dostarczany jest kwas, który wpływa na obniżenie wzrostu bakterii, które mogą być przyczyną zepsucia dobrej  whisky, a także odpowiedzialny jest ja prawidłowe pH, dzięki któremu drożdże działają tak, jak powinny.
A teraz czyste fakty bez osób za nie odpowiedzialnych. Burbon to rodzaj amerykańskiej whisky, którą produkuje się z kukurydzy i zbóż takich jak żyto lub słodowany jęczmień. Zawartość samej kukurydzy powinna mieścić się w przedziale od 51 do 79%, a najczęściej jest to dokładnie siedemdziesiąt procenty. Dolna granica to absolutne minimum, aby można było mówić o burbonie.
Leżakuje tylko i wyłącznie w świeżych beczkach, czemu zawdzięcza swój charakterystyczny smak.  Początek jego produkcji datuje się na osiemnasty wiek.
Do mieszanki produkcyjnej, do wspomnianych 70% kukurydzy, dodaje się pszenicę, jęczmień, albo jęczmienny słód. Tak tworzy się zacier, który poddawany jest fermentacji wraz z dodatkiem zacieru z wcześniejszych partii. Następnie uzyskany produkty poddaje się procesowi destylacji, a dalej stępuje leżakowanie. Zawsze w dębowych beczkach, a im dłużej, tym burbon zyskuje ciemniejszy kolor.
Gdy upłynie czas leżakowania, burbon rozcieńcza się z wodą tak, aby ego moc wynosiła nie mniej niż 43% i nie więcej niż 53,5%. Spotkać możemy się jednak również  sztukami o mocy nawet 75,5%, najczęściej to te,  które po rozlaniu z beczek, nie były w ogóle rozcieńczane. Do sprzedaży dopuszczane są również te partie, które mają mniej niż 40% alkoholu. Muszą one jednak posiadać specjalne oznaczenie - diluted bourbon.
Burbon produkuje się tylko i wyłącznie w Stanach Zjednoczonych, a w szczególności w Kentucky. Aż 95% produkcji, to właśnie zasługa tego stanu.

---

T.G.

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

środa, 18 kwietnia 2012

Dobra, amerykańska whisky

Autorem artykułu jest Tomasz Galicki


Zacząć należy oczywiście od tego, skąd whisky wzięła się w Ameryce, wiemy przecież, że kolebką tego alkoholu jest Szkocja i Irlandia. Nie dziwi więc fakt, iż po raz pierwszy Amerykanie spróbowali smaku whisky właśnie dzięki imigrantom z wysp.

W niedługim czasie rozpoczęto także tu produkcję whisky, która jednak całkowicie różniła się os oryginału.
Przede wszystkim, amerykańską whisky dzielimy na sześć podstawowych kategorii: Bourbon Whiskey, Tennessee Whiskey, Rye and Wheat Whiskey, Corn Whiskey i Blended American Whisky.
Bourbon Whiskey, inaczej po prostu burbon. Praktycznie cała produkcja burbonu pochodzi ze stanu Kentucky. Według prawdziwych smakoszy, prawdziwy burbon musi pochodzić właśnie stamtąd. Amerykańskie prawo nanosi uregulowanie prawne, według którego przy produkcji kukurydzy, nie może zostać użytej mniej niż 51% kukurydzy. Poza tym proces leżakowania powinien trwać co najmniej dwa lata i to w specjalnych, osmolonych wewnątrz beczkach z drewna dębowego. Najbardziej znane marki burbonów to Jim Beam, Maker`s Mark, Blanton`s i Wild Turkey.
Tennessee Whiskey jest rodzajem whisky bardzo podobną do bourbona. Główna różnica polega tu jednak na sposobie filtrowania. Tennessee Whiskey w procesie filtrowania przepuszczana jest przez  warstwę drzewnego węgla, który wypalany jest z klonu cukrowego. To właśnie ten zabieg i ten specjalny rodzaj drewna, mają zasadniczy wpływ na kolor i aromat tego rodzaju whisky. Samo filtrowanie trwa zazwyczaj dziesięć dni. Obecnie na rynku dostępne są tylko dwa rodzaje marki Tennessee Whiskey. Są to Jack Daniel`s i George Dickel Whiskey.
Rye and Wheat Whiskey to rodzaj żytniej lub pszenicznej whisky. Żytnia używana jest najczęściej, jako jeden ze składników whisky mieszanej. Bardzo rzadko butelkuje się ją w czystej postaci. Aby uzyskać prawdziwą, żytnią whisky wymagana jest co najmniej 51 % zawartość żyta. Poza tym, w procesie destylacji, nie może ona uzyskać więcej niż 80% alkoholu. Przechowuje się ją w nowych, osmalanych beczkach dębowych, w których dojrzewa minimum dwa lata. Większość produkcji żytniej whiskey należy do stanów Indiana i Kentucky.
Podobne, ściśle określone zasady stosuje się przy produkcji whisky pszenicznej. Tu 51% odnosi się jednak do zawartości pszenicy. Także ten rodzaj whisky nie jest butelkowany w swojej czystej postaci.
Przykłądy żytniej whisky, które jednak są butelkowane, to Wild Turkey Straight Rye Whiskey. Rittenhouse Rye Whiskey i Michters Rye Whiskey.
Corn Whiskey, czyli whisky kukurydziana. To od niej rozpoczęła się historia produkcji samego burbona. Co sugeruje już nazwa, ten rodzaj whisky produkowana jest z użyciem kukurydzy. Melasa, którą się wykorzystuje musi więc zawierać nie mniej niż osiemdziesiąt procent kukurydzy. To odróżnia ją od burbona właśnie. Różnica polega tu również na tym, iż Corn Whiskey nie wymaga długiego czasu dojrzewania. Jeżeli jednak poddaje się ją temu procesowi, musi on przebiegać w beczkach, które nie są osmalane. Ewentualnie wykorzystuje się też beczki, w których wcześniej leżakował burbon.
Blended American Whiskey, to whisky mieszana, która bardzo często mylona jest z Blended Scottish Whisky. Amerykańska whisky mieszana zawiera 20 procent żytniej whisky i burbona. Pozostała część to alkohol z produkcji masowej, co wpływa na fakt, iż Blended American Whiskey jest bardzo tania.

---

T.G.

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Receptura Regal

Autorem artykułu jest Tomasz Galicki


Na sam początek zmieszaj – różnorodne (byleby dojrzałe!) whisky słodowe. Połącz je z dojrzałymi z subtelnymi, acz finezyjnymi w smaku whisky zbożowymi.

Tak powstanie unikatowa kompozycja trunku. Trudna do podrobienia. Łatwa do osiągnięcia, jeśli sięgniesz po komponenty najwyższej jakości.
Tak – między innymi – powstaje whisky Chivas Regal – łagodna, acz aromatyczna. By cieszyła się niesłabnącym uznaniem ze strony konsumentów, należy tworzyć ją ze składników najlepszej jakości. Weźmy więc słodowany jęczmień, krystaliczną wodę oraz nieodzowne drożdże. Jęczmień ten – zawczasu – moczony jest w wodzie przez dwa lub trzy dni. Tak by należycie spęczniał i nabrał złotego koloru. Następnie zboże trzeba starannie wysuszyć – w ten sposób zatrzyma się proces wzrostu i zapobiegnie wypuszczaniu kiełków z nasion.
Pora na rozdrabnianie – wysuszony słód to najcenniejszy komponent. Dlatego właśnie trzeba go rozdrobnić, nie zmiażdżyć. Potem, przy użyciu nowoczesnych technik, zetrzeć – zamieniając (jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki) skrobię w cukier. Powstałą papkę zalewamy gorącą wodą i oto nozdrza nasze cieszyć się mogą charakterystyczną wonią tzw. „beczki słodowej”. Fermentowanie przebiegać będzie w wielkich, miedzianych kadziach – w nich to zbierze się płyn, przeznaczony do destylacji. Ważne, by destylowanie odbyło się dwukrotnie, wówczas nasza whisky osiągnie należną jej płynność i gęstość roztworu.
Żeby dojrzała do wypicia, powinna – co najmniej – dwanaście lat leżakować w dębowych beczkach. Żmudne to oczekiwanie niechaj skróci nadzieja na uzyskanie wyjątkowego trunku. Młodsze roczniki nie mogą mierzyć się z wieloletnim alkoholem. Całe dzieło wieńczy komponowanie, czyli – niejako – doprawianie bądź okraszanie „ognistej wody”. Wszystko wedle tradycyjnych receptur, obowiązujących w wybranych destylarniach. Chivas Regal istnieje już ponad 200 lat, a jej skład – od 1801 roku - nie uległ większym zmianom.
Ciekawostką niechaj będzie to, iż skład omawianej szkockiej publicznie docenił dziennikarz i autor książek, Hunter Stockton Thompson. Trunek ów występuje też często w powieściach Grahama Mastertona, co może być zabiegiem celowym, promującym whisky Chivas we współczesnej Wielkiej Brytanii. Jak widać, marka ma się dobrze i nic nie zapowiada się na zmianę.

---

T.G.

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl